Odpowiedzi MarS2 odpowiedział(a) o 21:42 Śmierć kliniczna, w przeciwieństwie do rzeczywistej jest tylko spowolnieniem funkcji życiowych organizmu, co powoduje znaczne niedotlenienie mózgu i tam właśnie tworzą się w odcięciu od rzeczywistości wizualizacje tworzone z wcześniejszych przeżyć i marzeń a nikt nie marzy o pójściu do piekła, czy czyśćca, poza tym w niebie jest siedziba Boga i tam każdy katolik udaje się na sąd ostateczny. blocked odpowiedział(a) o 21:43 Nie, nie trafiły. Piekło=gróbNiebiosa= siedziba Jehowy, tam trafi 144000 chrześcijan. Pozostali będą królować na Ziemi. blocked odpowiedział(a) o 21:55 A skąd wniosek, że poszły do nieba, lub gdziekolwiek indziej?Śmierć kliniczna nie oznacza śmierci biologicznej, to tylko stan agonii, stan w którym czynności życiowe i aktywność mózgu są słabo wykrywalne, lub niewykrywalne. Lorenzo. odpowiedział(a) o 22:34 Widzę, że nikt takiej teorii nie podsunął, ale może w takim razie Piekła zwyczajnie nie ma? Albo trafiają do niego tylko najgorsze dusze, którym już w żaden sposób nie można pomóc?A może Niebo wcale nie jest Niebem, tylko pewnym stanem przejściowym, do którego trafiamy w oczekiwaniu na następne wcielenie? blocked odpowiedział(a) o 22:59 To że osoby która jest podczas śmierci klicznej ZAWSZE widzi to co jest dla niej najlepsze tzn. jaskrawe światło w górze a tam Jezusa wzywajacego do raju jest niepodważalnym dowodem na to ze podczas śmierci klicznej dana istota nie opuszcza ciała itp. a jak opuszcza to nie idzie do żadnego Boga a juz na pewno nie chrześcijańskiego (z pewnościa niektóe osoby poszły by do piekła) Jacke odpowiedział(a) o 00:36 Ponieważ umierający mózg w panice nie chciał wytwarzać innych obrazów? blocked odpowiedział(a) o 12:11 W czasie śmierci klinicznej pojawiają się halucynacje i obrazy, które są po prostu fałszywe. Osoba nie umiera naprawdę, dusza nie odłącza się od ciała, nigdzie nie idzie. Tak się tylko wydaje. Tym bardziej, że według Biblii po śmierci obracamy się w niebyt, by dopiero później zmartwychwstać. blocked odpowiedział(a) o 15:55 Osoby w stanie śmierci klinicznej nigdzie nie poszły, po prostu miały halucynacje. I niebo i piekło i czyściec istnieje. moim zdaniem osoby nawet które by trafiły do piekła nie opowiadałyby tego innym, bo po 1. pobyt w piekle nawet przez moment może spowodować, że człowiek świruje ( ponoć tak jest tam okropnie ), a po 2. czy wy byście gadali ludziom, że byliście w piekle bo przeżyliście śmierć kliniczną? Na pewno nie! No bo kto chcę zdradzać, że zasłużył na piekło? Aarung odpowiedział(a) o 23:08 Skąd wniosek że poszły do nieba? Albo że białe światło które zwykle widzą ludzie w stanie śmierci klinicznej jest niebem? Nie wyjaśniono jeszcze do końca tego zjawiska ale nie wierzę w piekło i niebo Uważasz, że ktoś się myli? lub
Tłumaczenia w kontekście hasła "a jako sześciolatka przeżyła śmierć" z polskiego na angielski od Reverso Context: Gdy miała 2 lata na szkarlatynę zmarła jej starsza siostra Maria Mahler (1902- 1907), a jako sześciolatka przeżyła śmierć ojca. Fot: zakrevski / Śmierć kliniczna jest stanem, w którym organizm ludzki nie daje żadnych oznak życia. Oznacza zatrzymanie akcji serca, krążenia i oddychania przy zachowanej aktywności elektrofizjologicznej mózgu. Zabiegi reanimacyjne mogą przywrócić funkcje życiowe. Podczas śmierci klinicznej utrzymuje się aktywność elektryczna mózgu, co może tłumaczyć doświadczania osób, które przeżyły ten stan. W przypadku śmierci biologicznej aktywność mózgu zanika. Śmierć kliniczna – co to jest? Śmierć kliniczna występuje zawsze w kolejno zachodzących po sobie procesach. Zazwyczaj przechodzi w biologiczną, ale w niektórych przypadkach można jeszcze przywrócić funkcje życiowe. W trakcie śmierci klinicznej występuje aktywność mózgu, którą można stwierdzić za pomocą badania EEG. Pierwszym etapem jest agonia, w trakcie której dochodzi do upośledzenie czynności układu oddechowego i krążenia oraz ośrodkowego układu nerwowego. Agonię dzielimy na trzy fazy: życie cząstkowe (vita reducta), życie minimalne (vita minima) oraz letarg. Ostatnia faza nazywana jest też śmiercią pozorną, w trakcie której funkcje krążeniowo-oddechowe są utrzymane na minimalnym poziomie, nieoznaczalnym dla lekarza. Stan śmierci klinicznej jest drugim etapem (zachodzącym po agonii) – krążenie i oddychanie nie występują, obserwowalne jest zwiotczenie, brak odruchów na bodźce i bladość. Można natomiast zaobserwować aktywność mózgu, a w komórkach organizmu nadal będą zachodzić procesy metaboliczne, aż ciało nie wyczerpie wszystkich dostępnych zasobów energii. Dochodzi wówczas do rozwoju trzeciego etapu śmierci, czyli życia pośredniego (vita intermedia), nazywanego też życiem tkankowym (organizm nie funkcjonuje, ale poszczególne komórki wciąż są żywe), który oznacza jednocześnie rozwinięcie się czwartego - ostatniego etapu śmierci, czyli śmierci biologicznej. Śmierć kliniczna – objawy Na skutek zatrzymania krążenia i funkcji oddychania, tlen nie dopływa do układu nerwowego, który jest bardzo wrażliwy na jego niedobory. Już po upływie od 3 do 5 minut zaczynają obumierać komórki kory mózgowej. Szybkie przywrócenie krążenia w stanie śmierci klinicznej daje szansę całkowitego powrotu do zdrowia, bez nieodwracalnych uszkodzeń mózgu. Przyjmuje się, że przywrócenie funkcji życiowych możliwe jest jedynie w czasie pierwszych 4 minut śmierci klinicznej (jeżeli nie były prowadzone czynności reanimacyjne). Wyjątek stanowi hipotermia – jeżeli osoba w stanie śmierci klinicznej jest również w stanie hipotermii, wówczas czas przywrócenia funkcji życiowych wydłuża się niekiedy nawet do kilkunastu minut (w zależności od temperatury głębokiej ciała). Sytuacja taka jest możliwa, ponieważ u osób w hipotermii dochodzi do zwolnienia metabolizmu organizmu. Śmierć kliniczna a reanimacja i przywrócenie funkcji życiowych Po upływie czasu uznanego za możliwy do przywrócenia funkcji życiowych bez nieodwracalnych następstw dochodzi do częściowego lub całkowitego obumarcia mózgowia. Jeżeli funkcje życiowe zostaną przywrócone po 4 minutach śmierci klinicznej, wysoce prawdopodobne są trwałe uszkodzenia mózgu i tzw. stan wegetatywny (PVS – ang. persistent vegetative state) poszkodowanej osoby. Nie jest on jednak tożsamy ze śmiercią mózgu. Zobacz także: Co to nerwica wegetatywna - przyczyny, objawy, leczenie i rozpoznanie Zgon, czyli śmierć biologiczna, definitywna, może zostać stwierdzona tylko w przypadku śmierci pnia mózgu. Historie ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną Nie każda osoba, która przeżyła stan śmierci klinicznej, opisuje czego wówczas doświadczyła i doznała. Jednak relacje wielu ludzi są bardzo podobne, stąd też często o śmierci klinicznej mówi się w kategoriach „doświadczania śmierci” (NDE – ang. near death experience). Często opowiadają oni o szeregu doświadczanych doznań, z których najczęściej powtarzają się: słyszenie głosów osób zgromadzonych przy umierającej osobie, słyszenie głosu lekarza, który orzeka zgon, słyszenie krótkiego dźwięku porównywanego do brzęczenia bądź buczenia, doświadczenie przebywania poza ciałem. W opisach często pojawiają się relacje ze spotkań ze zmarłymi członkami rodziny, a także spotkanie z istotą, która jest różnie określana w zależności od religii, ale opisywana jako świetlista i „wyższa” od człowieka. Będące w stanie śmierci klinicznej osoby doświadczają też panoramicznego przeglądu swojego życia, ale towarzyszy im błogie uczucie spokoju – nie boją się śmierci, nie odczuwają żadnego bólu ani negatywnych emocji. W relacjach pojawia się także doświadczenie konieczności powrotu do życia, czasem pojawiają się również głosy oznajmiające, że jeszcze nie czas na śmierć. Osoby, które doświadczyły śmierci klinicznej, po przebudzeniu często nie potrafią jej opisać słowami, ponieważ doznania były tak intensywne. Zdarza się również, że nie chcą mówić o swoim doświadczeniu z obawy przed wyśmianiem. Zobacz także: Apoptoza i nekroza, czyli śmierć komórek w organizmie O ile sceptycy określają te relacje mianem halucynacji, o tyle nie czyni tego nauka, ponieważ przeżycia pokrywają się niezależnie od miejsca zamieszkania, wieku i rasy doświadczających ich osób. Zdaniem naukowców doznania śmierci klinicznej są skutkiem zaburzeń w prawidłowym funkcjonowaniu mózgu na skutek niedotlenienia, zatrucia i zaburzenia poziomu neuroprzekaźników. Zobacz film: Co wiesz o mózgu? Budowa mózgu. Źródło: 36,6 Gwiazda odpisała mu w zaskakujący sposób. Śmierć kliniczna, którą przeżyła 18-letnia Amerykanka o nazwisku Kassi Hogann zostawiła w jej psychice blizny, które będzie nosić do końca życia. Dziewczyna opowiedziała za pośrednictwem TikToka, co zobaczyła ,,po drugiej stronie”. Miało być to spowodowane błędami z przeszłości. Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co Autor Wiadomość Dołączył(a): Wt lis 29, 2005 7:20Posty: 8 Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co Często pytam Boga: po co dane mi to było przeżyć? Czy ja mam o tym mówić? Stwierdziłam, że mogę, ale dopiero po 5-ciu latach od tego przeżycia. A na dodatek, gdy przeczytałam o wizji piekła Siostry Faustyny Kowalskiej to wszystko mi się przypomniało. W skrócie powiem tak: *przeżyłam śmierć kliniczną w 2000r. *widziałam swoją duszę /to przezroczyste, zwiewne ciało, które przenika przedmioty/ *podległam sądowi pośmiertnemu /to szarpanie raz w górę a raz w doł w pionowym tunelu/ * widziałam z daleka niebo /jest niebieskie, w górze, dusza chce tam wzlecieć/ *zostałam strącona do piekła /w piekle podczas cierpień towarzyszy szatan/ *moje cierpienia w piekle polegały na umęczeniu grzechami, które popełniałam za życia /szał, umęczenie, przerażenie/ *Duch Święty mnie cudownie ożywił /Duch niczym wiatr/ *wracając do życia przepraszałam wszystkich, z którymi się kłóciłam *w zamian za uratowanie mnie przed piekłem przez Ducha Świętego miałam odprawić 7 odpustów za grzeszników z 7-miu grup wg grzechów głównych *akurat była taka możliwość, bo Ojciec Święty ogłosił możliwość uzyskania odpustów przez 7 dni /listopad 2000r./ *do tej pory zastanawiam się czy ta śmierć kliniczna to nie był atak jakiejś psychicznej choroby _________________Przeżyłam śmierć kliniczną i ostrzegam Was przed piekłem, którego doświadczyłam. Potwierdzam wizję piekła Siostry Faustyny Kowalskiej. Wt lis 29, 2005 8:54 klarowna Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57Posty: 441 Może Pan Bóg Cię chciał w ten sposób upomnieć???? _________________ Wt lis 29, 2005 10:10 Irbisol Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24Posty: 858 Re: Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co A mnie zastanawiają przeżycia śmierci klinicznej przedstawicieli innych wyznań. Czy też objawia im się Duch Święty, czy Manitou albo bóg deszczu Honga-Bonga. Bo jeżeli zawsze jest to Duch Święty, to byłby to silny argument za chrześcijaństwem jako religią prawdziwą. _________________Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie. Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę. Wt lis 29, 2005 11:13 kefas_piotr Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45Posty: 1883 Jeśli to wszystko przeżyłaś to po to by być świadkiem, który otrzymując 2 szansę, ma czas na poprawę swojego życia, postępowania, by się nawrócić, wreszcie po to by być lepszym człowiekiem, wielu ludzi doświadcza tych wrażeń, nie wielu o tym pisze, jeszcze mniej mówi, bo się wstydzi, boi się, lub w to nie wierzy. Ty dałaś świadectwo czegoś co przeżyłaś, więc świadcz dalej, pamiętaj Bóg dał Ci szansę, wykorzystaj to ps. znam te doświadczenia _________________ "Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..." JP II Wt lis 29, 2005 13:12 MalGanis Dołączył(a): Pn paź 03, 2005 15:20Posty: 167 Nie, towarzyszu Irbisol. Po śmierci idzie się do miejsca, w które się wierzyło za życia. To tkzw "terytoria systemów przekonań" - chrześcijanie idą do swojego nieba, muzułmanie czują jedność z Allachem itd. Jest też miejsce gdzie trafiają osoby które nie zostały 'wciągnięte' przez terytoria systemów przekonań, czyli ateiści itd. Po pewnym czasie zauważają, że cos tu nie pasuje, i wtedy przestawaja istniec w iluzji, tylko przenosza sie do wlasciwego miejsca, gdzie sa wszyscy 'uswiadomieni' umarli. Część ludzi może się inkarnować na Ziemię (lub też gdzie indziej ) część nie. Ogólnie to fajnie tam musi być A co do momentu imierania - możliwe że również wizja śmierci jest kształtowana przez wychowanie religijne, i każdy zobaczy coś, o czym mówi jego religia. Możliwe że Duch Święty ma jakiś udział w umieraniu chrześcijan, nie wiem, wiem napewno że w odejściu pomagają Opiekunowie którzych ma każdy człowiek, ktos kogo chrześcijanie nazwaliby "aniołem stróżem". ;] _________________Posłowie modlą się o deszcz. To trzeba zobaczyć. Wt lis 29, 2005 18:06 Anonim (konto usunięte) Poprawka Mal. Ateiści trafiają do najpotowrniejszego miejsca w całym astralu. Oni ...hmmm...śpią. Są w miejscu gdzie wszyscy istnieją nie posiadając żadnej świadomości swojego bytu. Po baaardzo długim czasie, który jak wiesz w astralu działa inaczej i prawie wyłącznie przy interwencji kogoś z zewnątrz może sobie taka osoba uświadomić swój stan i wyjść. Poza tym uważam, że chrześcijanie, muzułmanie i wyznawcy innych religii objawionych (nie wiem ile ich jest) trafią do tego samego miejsca i będzie nim niebo, gdyż ich wizja życia pośmiertnego jest w miarę podobna. Myślę, że to miejsce jest właśnie tym prawdziwym Niebem, gdzie żyje prawdziwy Bóg. Do astralnych światów będących pseudo-zaświatami trafiają ludzie wyznający systemy wierzeń w stylu Greków, Egipcja, Skandynawów, Shintoistów. Ale ich też da się wyrwać do tego prawdziwego Nieba. Wt lis 29, 2005 18:39 ToMu Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49Posty: 10063Lokalizacja: Trójmiasto Irbisol napisał(a): Bo jeżeli zawsze jest to Duch Święty, to byłby to silny argument za chrześcijaństwem jako religią prawdziwą. A skąd wiesz jak Duch Święty przedstawia się ludziom Myślisz, że zawsze tak samo Przecież nie wiemy, jak On "wygląda" (to nie jest dobre sformułowanie...). _________________Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www Wt lis 29, 2005 22:07 buscador Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13Posty: 1787 Kiedyś interesowałem się trochę tą temtyką; rzeczywiście wszystkie elementy wizji śmierci klinicznej są na ogół do siebie podobne i są niezależne od wyznawanej religii, światopoglądu czy kultury, jedyną różnicą jest terminologia jakiej używają ludzie doświadczający tego fenomenu, raz na spotkanie umierającego przychodzi Jezus, innym razem przewodnik duchowy, anioł stróż czy któreś z wyznawanych bóstw. I nic w tym dziwnego gdyż tak naprawdę idziemy w świat własnych myśli i uczuć (tz. astral). To w co wierzyliśmy (nasze wyobrażenia) nadal nam towarzyszą po śmierci przynajmniej przez jakiś czas zanim dusza nie zrozumie, że tak naprawdę wszystko jest Jednym i nazewnictwo - terminologia jaką używaliśmy za życia nie ma tam żadnego znaczenia ( to były tylko nasze ziemskie wyobrażenia i nic poza tym), rzeczywistość duchowa jest o wiele bogatsza niż nam się wydaje _________________Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść Śr lis 30, 2005 0:37 elwusia Dołączył(a): Wt lis 29, 2005 7:20Posty: 8 Ja nie widziałam Ducha Świętego, poprostu wiedziałam, że to On mnie uratował od piekła przywracając życie i czułam się wobec Niego dłużna. Być może chciałam zadośćuczynić za pokazane mi moje grzechy odprawiając te odpusty za grzeszników /przez 7 dni listopadowych, w których Papież ogłosił możliwość uzyskania odpustu, po kolei począwszy od grzeszników którzy zgrzeszyli pychą, potem chciwością itd./ Nie wspomniałam wczesniej za jakich dokładnie: otóż za grzeszników z piekła, którzy" byli, są lub będą i którzy grzeszyli 7-mioma grzechami głównymi"- modliłam się w ten sposób. Piekło i znalezienie się moje w piekle wywołało we mnie przerażenie i odcisnęło piętno więc dlatego to czyniłam. Nasza wiara nie zna za bardzo tej trzeciej Osoby Boskiej, ja wiedziałam np. z obrazów jak wygląda Jezus, mogłam sobie wyobrazić Ojca (też z obrazów o stworzeniu) ale nie wiedziałam jak wygląda Duch. Nigdy nie wgłębiałam się w tą Osobę Boską. Po śmierci klinicznej jedynym odczuciem jakie kojarzyło mi się z Duchem Św. był wiatr. Nie był On ani gołębicą (która kiedyś towarzyszyła Jezusowi przy chrzcie) ani słupem ognia (o czym napisane jest w Starym Testamencie). Poprostu w Jego obecności pojawiał się wiatr. I jeszcze jedno sformułowanie Biblijne się zgadza: mówimy "Ojciec nasz Niebieski" i to prawda. Światełko czyli tzw. drzwi do nieba są niebieskie i teraz jak widzę np. choinkę ubraną na niebiesko to czuję się jakbym znów patrzyła na to światełko i tęsknię. Ale tak naprawdę przeraźliwie boję się śmierci z jednego powodu, żeby znowu nie znaleźć się w piekle. Do tej pory wydawało mi się że jestem dobrym człowiekiem, ale sąd pośmiertny pokazał jak bardzo się myliłam. _________________Przeżyłam śmierć kliniczną i ostrzegam Was przed piekłem, którego doświadczyłam. Potwierdzam wizję piekła Siostry Faustyny Kowalskiej. Śr lis 30, 2005 8:01 Irbisol Dołączył(a): Cz gru 02, 2004 19:24Posty: 858 Chaota napisał(a): Ateiści trafiają do najpotowrniejszego miejsca w całym astralu. Oni ...hmmm...śpią. Są w miejscu gdzie wszyscy istnieją nie posiadając żadnej świadomości swojego bytu.(...)Do astralnych światów będących pseudo-zaświatami trafiają ludzie wyznający systemy wierzeń w stylu Greków, Egipcja, Skandynawów, Shintoistów. Ale ich też da się wyrwać do tego prawdziwego Nieba. A więc to do jakiego miejsca kto trafi zależy od światopoglądu? A ja miałem nadzieję, że od postępowania w życiu doczesnym. I dowiedziałem się czegoś nowego: religia Greków to pseudoreligia, a np. chrześcijan to religia prawdziwa. ToMu Postawię pytanie inaczej: czy Duch Święty objawia się każdemu jako coś podobnego do istoty z wierzeń danej osoby, czy zawsze tak samo? _________________Z definicji Boga jest On "bytem koniecznym" więc zdanie że Byt konieczny nie istnieje jest absurdalne logicznie. Bez duszy człowiek jest tylko zwierzęciem i jego zabicie nie różni się niczym od zabicia świni na szynkę. Śr lis 30, 2005 11:21 Anonim (konto usunięte) Re: Przeżyłam śmierć kliniczną ale nie wiem po co elwusia napisał(a):Często pytam Boga: po co dane mi to było przeżyć?Czy ja mam o tym mówić?Stwierdziłam, że mogę, ale dopiero po 5-ciu latach od tego na dodatek, gdy przeczytałam o wizji piekła Siostry Faustyny Kowalskiej to wszystko mi się skrócie powiem tak: *przeżyłam śmierć kliniczną w 2000r.*widziałam swoją duszę /to przezroczyste, zwiewne ciało, które przenika przedmioty/*podległam sądowi pośmiertnemu /to szarpanie raz w górę a raz w doł w pionowym tunelu/* widziałam z daleka niebo /jest niebieskie, w górze, dusza chce tam wzlecieć/*zostałam strącona do piekła /w piekle podczas cierpień towarzyszy szatan/*moje cierpienia w piekle polegały na umęczeniu grzechami, które popełniałam za życia /szał, umęczenie, przerażenie/*Duch Święty mnie cudownie ożywił /Duch niczym wiatr/*wracając do życia przepraszałam wszystkich, z którymi się kłóciłam*w zamian za uratowanie mnie przed piekłem przez Ducha Świętego miałam odprawić 7 odpustów za grzeszników z 7-miu grup wg grzechów głównych*akurat była taka możliwość, bo Ojciec Święty ogłosił możliwość uzyskania odpustów przez 7 dni /listopad 2000r./*do tej pory zastanawiam się czy ta śmierć kliniczna to nie był atak jakiejś psychicznej choroby Powinnaś sobie uzmysłowić, że te wszystkie rzeczy, o których napisałaś to są bardzo normalne reczy, jakie doświadczają osoby w stanie tzw śmierci klinicznej. Nie brałbym tego jednak na poważnie. Wytłumaczenia Twoich przeżyć upatrywałbym raczej w wyobraźni ludzkiej i przeżyciu na wzór snu. Był to więc tylko i wyłacznie sen, Twoja wyobraźnia, sen, który za sprawą śmierci klinicznej, sprawił, że złudnie zapatrujesz się teraz na to jako wrażenie autentyczności. Umysł ludzki i ludzka wyobraźnia niezna granic, ale to nie znaczy, że to co nazywamy przeżyciami zwiazanymi ze śmiercią kliniczną jest prawdziwe. Bo wg medycyny to tylko sen, to tylko wybujała wyobraźnia. Śr lis 30, 2005 13:13 Nektariusz Dołączył(a): Wt lis 23, 2004 16:10Posty: 552 A pamiętasz może, co się z Tobą działo przed sądem pośmiertnym, gdy dusza odłączyła sie od ciała i zmierzała do nieba ? Jednym słowem, jak to po kolei wyglądało, czego doświadczyłaś ? Mam kolegę, który też kiedyś przeżył śmierć kliniczną i opowiadał o tym, a uczynił to w sposób szalenie przekonywujący. Ciekawi mnie, na ile wasze relacje są ze sobą zbieżne. _________________ Śr lis 30, 2005 14:43 elwusia Dołączył(a): Wt lis 29, 2005 7:20Posty: 8 Nie pamiętam dokładnie jak to było ale może przybliżę kilka faktów. Leżałam na oddziale neurologicznym ponieważ przeziębiłam półpaśca, ale zanim lekarze do tego doszli to byłabym umarła. Kiedy zrobili mi punkcję żeby zbadać płyn mózgowo-rdzeniowy byłam osłabiona, nie dawali mi leków przeciwbólowych bo byłam w trakcie obserwacji lekarskiej, zaczęły mi z bólu cierpnąć kończyny, najpierw nogi, potem doszły ręce, kark miałam opuchnięty. Lekarze bezradnie tylko się patrzyli. I właśnie wtedy, gdy spuchł mi ten kark to dostałam ataku duszności i zaczęłam się jakby "zapadać" do tyłu (tj. traciłam co jakiś czas przytomność). Podczas ostatniego ataku zapadłam się całkowicie i czułam że to już koniec, chciałam wezwać pielęgniarkę na pomoc ale moja wyciągnięta ręka przenikała przycisk alarmowy. Zobaczyłam wtedy, że ręka ta jest przeźroczysta a prawdziwa ręka leży na łóżku. Nagle wpadłam do pionowego tunelu z ogromną prędkością, z szumem. Zobaczyłam na górze maleńkie niebieskie światełko a na dole czarną przepaść. Środek tunelu był brązowy. Wzniosłam ręce ku górze i chciałam wzlecieć do spokojnego światełka, ale zaczęło mnie szarpać w dół, a potem w górę i tak to chwilę trwało. Coraz bardziej oddalałam się od światełka i zaczęłam panikować. Coś mnie obciążało, być może moje grzechy. Wtedy to wpadłam to czarnej przepaści tj. piekła. Od razu obok mnie znalazł się szatan, pamiętam jego oczy wnikliwie wpatrzone i radość z mojego cierpienia. Wpadłam w szał powtarzania grzechów którymi grzeszyłam za życia, z ogromną prędkością, bez wytchnienia, nie mogłam o niczym innym myśleć jak tylko o swoim cierpieniu. Szatan zmuszał mnie do tego-całkowicie się mną zajął. To był duch na podobieństwo mężczyzny, bez wyraźniej twarzy, przyczajony, z wpatrzonymi oczami,uważny, mający za chwilę zaatakować, powodował we mnie przerażenie bo interesowałam go tylko ja, tak jakby mój "zły anioł stróż", kiedy czułam jego obecność wiedziałam że będę cierpieć. I kiedy tak szalałam z cierpienia to nagle otworzyłam oczy-w tym czasie podali mi jakiś lek. Byłam tak przerażona że poprosiłam o zawiadomienie śp. matki żeby wypisała mnie ze szpitala. Były trudności bo lekarze mówili że jutro mogę umrzeć, ale ja wpadłam na pomył (nie wiadomo skąd) na zażywanie pewnego leku. Poprosiłam matkę żeby mi wypisała te tabletki przeciwzapalne i jadłam nawet po 4 szt. Wracałam powoli do zdrowia, cieszyłam się np. smakowaniem potraw, dotykaniem wody, tak byłam podekscytowana życiem. A potem odprawiałam pokutę tj. te odpusty za grzeszników w piekle przez 7 dni. Do dziś nie wiem czy coś one dały, ale czułam że muszę to zrobić, nakazał mi to Duch Święty-Wiatr i to nie za pomocą słów mi to powiedział ale poprostu musiałam to zrobić. W każdym bądź razie na pewno te odpusty nikomu nie zaszkodzą-tak to sobie dziś tłumaczę. _________________Przeżyłam śmierć kliniczną i ostrzegam Was przed piekłem, którego doświadczyłam. Potwierdzam wizję piekła Siostry Faustyny Kowalskiej. Śr lis 30, 2005 15:23 A. Dołączył(a): Śr cze 08, 2005 7:39Posty: 2702Lokalizacja: Paragwaj elwusia- czy to przeżyłaś, czy nie- nie wiem i nigdy tego nie stwierdze. Ale jeśli to prawda, jeśli jesteś osobą wierzącą, to kurde bym na Twoim miejscu chyba krzyżem całe dnie leżał. Dobra to akurat jest uwypukone troche i przesadzone. Ale ogółem nie rozumiem pierwszego Twojego pytania. Jak to po co Ci to było? Jesteś w tak komfortowej sytuacji jak mało kto! Nie dość, że mogłaś się upewnić co do czegoś, to jeszcze dostałaś wskazówki co robić, żeby po śmierci było dobrze. Jedyne co moge powiedzieć- zazdroszcze. Może tylko troche ale mimo wszystko:] _________________Shame on the nightfor places I've been and what I've seenfor giving me the strangest dreamsBut you never let me know just what they meanso oh oh so shame on the night alrightAnd shame on you Śr lis 30, 2005 16:44 Anonim (konto usunięte) Irbisol. Od postępowania też. Przecież każdy prawie system rweligijny uznający miejsce byt pośmiertnego ma oddzielne miejsce dla tych "złych" i dla tych "dobrych". Generelnie rzecz biorąc to teoria o pośmiertnych planach astralnych jest bardzo ogólnym pojęciem i wielu ludzi interpretuje ją różnie. Ja na przykład jako chrześcijanin, a przede wszystkim osoba zakładająca istnienie Bytu Najwyższego nie mogę uznać, że każdy po śmierci trafia do pseudo-zaświatów. Według mojego spojrzenia na świat włąśnie większość systemów politeistycznych ma na czele Godformy i ich wyznawcy po śmierci trafiają do pseudo-zaświatów. Ale kazdy ma swoje zdanie na ten temat, niekoniecznie zgadzające się z moim. A co do Ciebie Elwusiu to muszę powiedzieć, że Ci wierzę. Wszytskie objawy wychodzenia z ciała takie jak uczucie spadania (obecne podczas wchodzenia w głęboki trans), szum(kiedy mózg wchodzi w pewne czestotliwośc wydaje się człowiekowi, że słyszy szumy, piski, trzaski. Są to tak zwane hipnagogi czyli takie sztuczki naszego mózgu tuż przed opuszczeniem ciała. Poza dxwiękowymi mogą być też wizualne, różnego rodzaju błyski kolorowe czy punkciki migające i latające), który bardzo często słyszy się tuż przed opuszczeniem ciała. Poza tym opowieść daje sporo do myślenia. Śr lis 30, 2005 21:23 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników jfqCzy. 233 212 422 31 136 26 316 128 195